wtorek, 26 maja 2015

"Służąca" Tary Conklin - dwie kobiety, dwie epoki i malarstwo w tle

Przeczytałam ostatnio książkę "Służąca" autorstwa Tary Conklin. Skusił mnie jej ciekawy opis i reklama jako "bestsellera New York Timesa".  Miała być historią o sztuce, niewolnictwie, rodzinnej zagadce i dwóch niezwykłych kobietach. Po książkę sięgnęłam pełna nadziei na intrygującą i wciągającą historię. Co dostałam? O tym niżej :)
"Służąca" to książka, która pojawiła się w księgarniach w styczniu tego roku. Od dłuższego czasu miałam ochotę ją przeczytać i w końcu doczekała się na swoją kolej. W powieści są ukazane jednocześnie historie dwóch kobiet, które w pewien sposób się ze sobą splatają. Pierwszą bohaterką jest współczesna młoda dziewczyna, prawiczka mieszkająca w Nowym Jorku - Lina Sparrow. Lina jest ambitną, dobrze wykształconą córką dwojga malarzy, pracującą w jednej z najlepszych nowojorskich kancelarii prawnych. Jej życie koncentruje się przede wszystkim na pracy, życie osobiste ogranicza się prawie wyłącznie do relacji z ojcem. Matka Liny nie żyje, a pamięć o niej jest w rodzinie tematem tabu do czasu nowej wystawy prac malarskich ojca...

Druga historia przenosi nas w czasie do XIX-wiecznej Wirginii, a dokładnie na jedną z tamtejszych plantacji zwaną Bell Creek. Jedną z pracujących tam służących jest młodziutka, 17-letnia Josephine i to właśnie ona jest drugą bohaterką powieści. Josephine ma za sobą jedną nieudaną próbę ucieczki, ale dalej marzy o wolności. Obdarzona jest ponadprzeciętnym talentem malarskim, który może realizować dzięki dobrym stosunkom ze swoją panią Lu Anne Bell. Po latach i dzięki dziwnym meandrom historii okazuje się, że autorstwo jej prac zostało przypisane właśnie Lu Anne.

Gdzie splatają się te dwie historie? W kancelarii, w której pracuje Lina pojawia się bardzo wpływowy klient, który angażuje ją do przygotowania zbiorowego pozwu o wielomilionowe odszkodowanie dla potomków amerykańskich niewolników. Lina potrzebuje "twarzy" do tej sprawy, osoby, która będzie potomkiem niewolnika, a jednocześnie będzie miała to "coś", co przyciągnie uwagę opinii publicznej. Przypadkiem do rąk Liny trafia gazeta z ogłoszeniem o wykładzie na temat budzącego kontrowersje w środowisku znawców sztuki i podważanego autorstwa malarstwa Lu Anne Bell... Tym sposobem Lina po kawałku odkrywa historię Josephine, a jednocześnie poznaje nieznane fakty o swojej własnej rodzinie.

Książka mi się podobała, ale nie było takiego efektu "wow". Nie była przesadnie wciągająca i niepozwalająca się oderwać. Czytało się miło, ale bez większych emocji. Wydaje mi się, że postacie głównych bohaterek, zwłaszcza Liny były dość płytko nakreślone, brakowało im trójwymiaru ;) Trochę więcej też spodziewałam się wątków dotyczących sztuki, nie było ich zbyt wiele. Książka jest debiutancką powieścią autorki i myślę, że to widać. Nie mniej jednak historia jest ciekawa i można po nią sięgnąć, ale bez nadmiernych oczekiwań :)


3 komentarze: